Zostaw komentarz
Zaktualizowano maj 20, 2015
Trochę o mojej pracy
Od dziecka interesowałem się ruchem. Można by powiedzieć, jak każde dziecko. Ale dla mnie ważne były funkcję poszczególnych części ciała.
Jako młody człowiek, kiedy dotarło do mnie piękno i skuteczność medycyny naturalnej, ludowej i jej harmonijna współzależność ze zdrowiem, nie chciałem słyszeć o czymś innym – czym mógłbym się zająć. Pochłonęło mnie to całkowicie.
Pracowałem jako trener sportowy, masażysta, później dodałem do zawodu specjalność akupresury stóp i leczenie poprzez zdrowy ruch zwany dziś – kinezoterapią. Te specjalności zdobywałem systematycznie się rozwijając. Dojrzewałem razem z nimi. Leczenie i przywracania do sprawności stało się dla mnie naczelnym zadaniem. Ani jednego dnia w moim życiu zawodowym nie zwątpiłem. Przez kilkadziesiąt lat pracy wymasowałem, statystycznie ujmując ponad 100 tys. miasto. Gdy ktoś czasem pyta mnie, czy nie mam dosyć, bo to ciężki fizycznie zawód – szczerze odpowiadam, że nie. Nie mam i nigdy nie miałem dosyć. Czasami bywam zmęczony, normalnie jak człowiek – A L E – nigdy z powodu wypalenia. Wybrałem zawód, czego życzę każdemu, który kocham! Dlatego nie jestem nim zmęczony, pomimo że podchodzę do wieku zwanego emerytalnym. Przy tej sposobności podzielę się receptą dla innych:
Jest sprawą piękną, gdy uda się komuś wykonywać zawód, który lubi. Dla terapeutów, którzy wybrali zawód, mogę D O D A Ć, że powinni nauczyć się pracować racjonalnie. „Mierz siły na zamiary, a nie zamiary ponad siły” jak to już przed wiekami napisał Wieszcz. Piszę o tym w dobrej mierze na blogu, pokaże jak miarkować swoje siły i jak postępować, by z sił nie opadać.
Możesz pytać, pisać, komentować. Chętnie odpowiem na wszystkie pytania!
Najnowsze komentarze